Strona głównaRecenzjeHardwareRecenzja laptopa Lenovo Legion Y530 - gaming w biznesowych szatach

Recenzja laptopa Lenovo Legion Y530 – gaming w biznesowych szatach

Niektórzy na widok Y530 wejdą all-in, bowiem odzwierciedla potrzeby graczy i zwykłych użytkowników. Niestety, trzeba się liczyć z pewnym ryzykiem, że po odsłonięciu kart niekoniecznie wygramy to, czego oczekiwaliśmy na samym wstępie…  

Lenovo zdążyło już wypracować sobie dość solidną pozycję w środowisku graczy. Z pod ich dłuta wyszły akcesoria i gotowe zestawy komputerowe, które bardzo dobrze równoważą jakość wykonania i atrakcyjną cenę. Dlatego też rzadko powstają zestawienia sprzętu gamingowego bez udziału tego producenta.

Szczególnie ważne miejsce w poradnikach zakupowych zajmują laptopy z serii Legion. Osobiście przetestowałem każdą skorupkę i wiem, że nie znalazły się tam z przypadku. Y520, Y720 i najpotężniejszy z modeli Y920 stają bez kompleksów w szranki z o wiele bardziej popularnymi markami, i o dziwo opuszczają pole bitwy nie na tarczy, a z dumą kończąc porównania na fps-y. Mają swój wygląd oraz styl działania, które świadectwem są dla gamingowej etykiety.

Jest więc zaskoczeniem, że Lenovo postanowiło zmienić koncepcję gamingowych laptopów, zaczynając od najnowszej odsłony Legiona Y530. Nie mówimy tu o jakichś wielkich modyfikacjach, a jednak proponowany wzór to coś zupełnie innego względem urządzeń poprzedniego sortu. Pokrótce powiem, że bez widoku znajomego logo nie powiedzielibyście, że mówimy tu o tej samej firmie…

Kto jest ciekaw, o jakich zmianach mowa, wówczas polecam przejrzeć kolejne strony odsłaniające biografię Y530. A tam znajdziecie swoją odpowiedź na to, do jakiej kategorii laptopów zaliczymy najnowszy model, jak również czy nowa linia zdetronizuje starszą generację sprzętu.

[nextpage title=”Wygląd i specyfikacja”]

O gamingowym charakterze laptopa z reguły stanowi jego niebanalny, a wręcz barokowy wygląd. Połyskujące panele LED, czy też dodatkowe wstawki wbudowane w korpus sprzętu mówią nam, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. I w momencie, w którym powinienem zobaczyć wodotryski, nagle staje jak wryty. Legion Y530 w niczym nie przypomina przedstawicieli „klasy wyższej”. Gdybym nie znał z góry specyfikacji, od razu skwitowałbym go jako laptop dla biznesu. Dominują tu przede wszystkim prostota charakteru i matowe wykończenia. A to może się bardzo podobać.

Zacznijmy od górnej pokrywy. Od razu rzuciło mi się w oczy, że nie ma tu dużego logo w kształcie „Y”, które szczególnie psuło kompozycję w poprzednich modelach. Nowa wersja jest o wiele przystępniejsza – napis Legion ze świecącym na biało wzorkiem świetnie komponuje się z prążkowaną teksturą. Sporą niespodzianką jest także miejsce łączenia ekranu z dolną częścią obudowy. Nie zastosowano tu zawiasów przy skrajnej krawędzi. Te są cofnięte kilka centymetrów w głąb konstrukcji.

Kolejna zmiana ma miejsce na spodzie laptopa. W większości przypadków zobaczymy tam delikatne ożebrowania zaprojektowane dla lepszego obiegu powietrza. Podobnych rzeczy w Y530 brakuje, bowiem układ chłodzenia jest wspomagany przez dużą siatkę wentylacyjną z bezpośrednim ujściem dla wiatraków.

To dopiero pierwsze z wabików na gracza. Wystarczy otworzyć klapę, by ponownie nas zaintrygować. 15,6” ekran obudowano przy 3 krawędziach całkiem wąską ramką, co skłania mnie do podniesienia oceny za design dzięki dobremu zagospodarowaniu powierzchni dla obrazu. Choć nie specjalnie podoba mi się to, że dolna ramka nie przylega zbyt dobrze do ekranu.

Jedną niewielką wadę na szczęście rekompensuje duża zaleta ekranu, którą jest możliwość rozsunięcia pokrywy aż do 180 stopni. Dzięki temu możemy ustawić ekran równolegle do powierzchni biurka i korzystać w trakcie pracy z innego monitora.

Na szczególną uwagę zasługuje rozmieszczenie złączy i ich dostępność. Gros z nich zamieszczono z tyłu urządzenia, na dłuższym boku górnej pokrywy. Są tu m.in. gniazdo zasilania, USB 3.1 typu C, USB 3.0, mini-DisplayPort, HDMI, RJ-45 oraz wejście blokady Kensington.

Boczne strefy potraktowano już w sposób pro-ascetyczny. Z lewej i prawej strony podłączymy wyłącznie po jednym urządzeniu korzystając ze złącza USB 3.1, a także słuchawki przez wejście jack 3,5 mm. Taki oto zestaw uzupełnia otwór NOVO do szybkiego uruchomienia BIOS-u.

 

Jak sami widzicie o szerokiej palecie gniazd możemy zapomnieć. Przeniesienie najważniejszych złączy na tył jest ciekawym rozwiązaniem, ale wygodną koncepcję niszczy ich ograniczona liczba. Myślę, że nie tylko mnie zabraknie slotu na karty pamięci SD, przynajmniej jednego USB i osobnego wejścia na słuchawki i mikrofon.

Dostrzeżone wady poniekąd usprawiedliwia rozmiar laptopa. Mierzy zaledwie 36 x 27 x 3 cm, toteż winduje jego pozycję wysoko wśród mobilnych urządzeń. Dużą zaletą jest również jego całkowita masa, która nie przekracza 2,3 kg. To naprawdę niewiele, jak na 15,6”. Względem Y520 jest lżejszy o 20 dag. Co prawda, uzyskano to kosztem zastosowania w obudowie wyłącznie tworzywa sztucznego, ale jakość konstrukcji wcale na tym nie traci.

Specyfikacja:

Procesor: Intel Core i5-8300H, 2,3 GHz (w trybie Turbo 4 GHz), 8 MB Cache, 4 rdzenie i 8 wątków logicznych
Ekran: 15,6” IPS LED Full HD, 60 Hz
Płyta główna: LNVNB161216
Chipset: Intel HM370
Pamięć: 8 GB RAM DDR4-2666 MHz SO-DIMM (1 x 8 GB)
Karta Graficzna: Nvidia GeForce GTX 1050 Ti 4 GB GDDR5
Dysk: 256 GB Samsung SSD M.2 PCI Express Gen3 x4
Łączność: LAN 10/100/1000 Mbps, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, moduł Bluetooth
Gniazda: USB 3.1 Gen. 1 (USB 3.0) – 3 szt., USB Typu-C – 1 szt., HDMI – 1 szt., Mini Display Port – 1 szt., RJ-45 (LAN) – 1 szt., Wyjście słuchawkowe/wejście mikrofonowe – 1 szt., DC-in (wejście zasilania) – 1 szt.
Wymiary: 362 × 267 × 30 mm
Masa: 2,27 kg
Akumulator: 3-komorowa, 4670 mAh, Li-Ion
Cena: 4400 złotych

[nextpage title=”Osprzęt (klawiatura, touchpad, głośniki)”]

Choć w warstwie zewnętrznej producent ograniczył się tylko do plastiku, to jest on solidny i jednocześnie lekki, dzięki czemu laptop nie będzie zbytnio ciążył nam podczas podróży. Matowe wykończenie na obudowie prezentuje się dość elegancko, ale tylko do czasu, bo nagminnie zbiera odciski. Po kilku godzinach pracy powierzchnia klawiatury i touchpada wygląda, jak policyjna kartoteka. Dlatego utrzymanie czystości w Y530 będzie wymagać częstych zabaw ze szmatką.

Tu jednak złego słowa o wygodzie pracy na kontrolerach powiedzieć nie mogę. Przyciski klawiatury mają niski próg aktywacji 1,7 mm, szybko reagują i co równie ważne, zachowano między nimi odpowiednią ilość wolnego miejsca. Producent świetnie zagospodarował dla nich przestrzeń, dobierając wielkość przycisków, by przy bocznych krawędziach nie było za dużo niewykorzystanego miejsca.

Na nakładkach przycisków zauważymy ten sam krój czcionki, co w poprzednich modelach Legiona. I w sumie dobrze, gdyż jest bardzo wyraźny podczas pracy przy naturalnym oświetleniu. Natomiast w nocy pomocne okaże się jednokolorowe podświetlenie LED. Tym razem czerwone światło zastąpi biel w dwóch poziomach jasności.

Warto nadmienić, że mówimy o klawiaturze pełnowymiarowej QWERTY z blokiem numerycznym, ale pomimo dostosowania jej do znanych standardów ma jedną rzecz, która może na początku denerwować. Mianowicie chodzi o umiejscowienie przycisku Print Screen. Tutaj wskoczył on na miejsce prawego Alta, co bywa dosyć mylące.

W precyzji działania klawiatury nieco ulega jej wierny przyjaciel Touchpad. Dobrze przechwytuje ruch palców, nie ma problemów z rozpoznaniem gestów, ale przyciski symulujące Lewy i Prawy przełącznik myszki są poniżej mojego progu tolerancji. Mają bardzo wyczuwalny klik, nadto są sztywne i głośne. Aby nie zniszczyć sobie dobrego, pierwszego wrażenia natychmiast radzę przesiąść się na klasycznego gryzonia. Bo o ile w systemie można jeszcze myszkować na płytce dotykowej, tak w grach mocno odradzałbym tego. Lepszym rozwiązaniem będzie myszka nawet za 20 zł.

Z komponentów wartych uwagi warto jeszcze wspomnieć o wbudowanych głośnikach. Za dźwięk odpowiada tu zestaw stereo 2 x 2W marki Harman. Oferują jakość dźwięku podobną do tej z Y520 i Y720 – klarowny, jasny, ale także jednopoziomowy dźwięk. Średnica z najwyższym progiem bez większego dysonansu, zaś bas punktowy bez rozbrzmiewania. Ot typowe audio w wersji mobilnej, które nie razi w uszy, ale też nie wprowadza w stan euforii. Jakość wrażeń wg. producenta miała jakoby zwiększyć obsługa technologii Dolby Audio Premium, ale nie oszukujmy się… dedykowany profil w przypadku takich głośników działa na tej samej zasadzie, co przedwyborcze obietnice. Chcąc wprowadzić do swojego życia odrobinę dźwięku przestrzennego z wyraźnymi progami tonów należy kupić klasyczne słuchawki lub głośniki wolnostojące.

[nextpage title=”Matryca i podświetlenie”]

Lenovo Legion Y530 został wyposażony w matrycę IPS o przekątnej 15,6” cala. Wyświetla ona obraz w rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli przy odświeżaniu 60Hz. Według producenta luminacja matrycy wynosi 300 nitów. Test wykazał, że producent trochę zawyżył deklarowane parametry, bowiem uzyskaliśmy wynik 249 cd/m2, co nie jest wynikiem złym, jednak matrycy daleko do tych stosowanych w gamingowych modelach. W przypadku analizy poziomu kontrastu uzyskaliśmy proporcje 928:1. Temperatura barwna bieli dla tego modelu wynosi 6488K, więc całkiem przyzwoicie.

Matryca ma małe problemy z równomiernym podświetleniem. Widać to zwłaszcza w dolnych rogach ekranu. Odchylenie poziomu luminacji wynosiło ponad 10% w porównaniu ze środkiem ekranu.

Natomiast, jeżeli chodzi o odwzorowanie barw, Lenovo Legion Y530 najlepiej radzi sobie w przestrzeni sRGB dając pokrycie 94% palety. Nieco gorzej jest z paletą NTSC, bo tu wynik to zaledwie 69%. Specjaliści od obróbki fotografii raczej nie byliby zachwyceni pokryciem kolorów w przestrzeni AdobeRGB wynoszącym 73%.

[nextpage title=”Benchmarki”]

Do zagrania jest już jeden krok… Zanim jednak to nastąpi Lenovo Legion Y530 przejdzie falę testów w popularnych benchmarkach. Do naszej dyspozycji są 3D Mark, PC Mark, Cinebench, a także pakiet Unigine, które przyszpilą najważniejsze podzespoły laptopa. Dodatkowo zobaczymy na co stać superszybki dysk SSD PCI-e.

Testy te nie będą sztuką dla sztuki, bowiem uzyskane wyniki porównamy ze starszymi modelami producenta. Dowiemy się więc, co poprawiono lub sknocono względem Y520, Y720 i Y920. No to zaczynamy…

Porównywane konfiguracje:

Lenovo Y520

Procesor: i7-7700HQ, 2,8-3,8 GHz
Karta graficzna: GTX 1050 Ti 4GB
Pamięć RAM: 32 GB DDR4 2400 MHz
Dysk główny: 512 GB ADATA SSD ADATA SU800

Lenovo Y720

Procesor: i7-7700HQ, 2,8-3,8 GHz
Karta graficzna: GTX 1060 6GB VRAM
Pamięć RAM: 32 GB DDR4 2400 MHz
Dysk główny: 480 GB Patroit Hellfire SSD M.2 NVMe PCIe

Lenovo Y530

Procesor: i5-8300H, 2,3-3,4 GHz
Karta graficzna: GTX 1050 Ti 4 GB
Pamięć RAM: 8 GB DDR4 2666 MHz
Dysk główny: 256 GB Samsung SSD M.2 NVMe PCIe

Lenovo Y920

Procesor: i7-7820HK, 2,9-3,9 GHz
Karta graficzna: GTX 1070 8 GB VRAM
Pamięć RAM: 32 GB DDR4 2400 MHz
Dysk główny: 256 GB Samsung SSD M.2 NVMe PCIe

 

Po wykresach możemy szybko dojść do wniosku, że Y530 w tej konfiguracji jest lepszy od Y520 i w niektórych przypadkach może dorównywać wydajnością Y720. Dobre wyniki uzyskuje za sprawą zastosowanego najlepszego procesora spośród wszystkich modeli. I to dzięki niemu w kilku testach graficznych udało się osiągnąć więcej punktów, mimo słabszego GPU i mniejszej liczby RAM-u.

Poniżej natomiast mamy dowody na to, że zainstalowany dysk Samsung należy do kategorii superszybkich. Choć otrzymane wyniki nie do końca pokrywają się z danymi producenta. Pierwotnie miał odczytywać pliki z prędkością 3000 MB/s, a robi to dwa razy wolniej – 1545 MB/s. Natomiast licznik wskazujący prędkość zapisu współgra z oficjalnymi informacjami – około 1380 MB/s.

 

[nextpage title=”Testy w grach”]

 

Nie dajmy się zwieść pozorom, że laptop nie nadaje się do grania. Już nie raz obalałem tą teorię, spędzając kilka godzin w wymagających tytułach. I powiem Wam, że od tamtego czasu jest coraz lepiej. Przyzwoitą płynność w grach można wyciągnąć choćby na mobilce z GTX 1050 Ti i procesorem 8. generacji.

Konfiguracja Y530 nie jest może proporcjonalna do najbardziej wymagających gier, ale ulega im nieznacznie tylko wtedy, gdy odpalimy najwyższe profile ustawień graficznych. Sprawdziłem to na przykładzie Dooma, Rome II, Resident Evil VII, Elexa, Rise of the Tomb Raider, CS:GO i Wiedźmina 3. Każda z gier działała przynajmniej w 30 kl/s, z drobnymi wpadkami w trakcie rozgrywki.

Wyniki badań, tak jak poprzednio, postanowiłem zestawić z bardziej wiekowymi modelami Legion.

[nextpage title=”Kultura pracy”]

Aby inwestycja po zakupie komputera zwróciła się z nawiązka, nie wystarczą tłuste fps-y. Może być ich 60, a nawet i 100 niezależnie od tytułu gry, ale co nam po nich, kiedy przyjemność z rozgrywki będzie okupiona przegrzaniem się układów lub donośnym hałasem pracy. Nijak ma się to gamingowego nastroju, prawda? Wobec tego ocena końcowa Y530 będzie podlegać również poziomowi kultury działania.

Zacznijmy od temperatury, która nie jeden już komputer zaprowadziła do śmierci. Pozornie tylko mogliśmy oczekiwać, że wraz z rozwojem marki producent postara się o lepszy sprzęt. W grach może cel ten został zrealizowany, ale ciężko to samo powiedzieć w kwestii regulacji temperatury pracy CPU. Dotychczas za mistrza w tej dziedzinie uchodził Y520 i tak pozostanie, bowiem i5 8. generacji w Y530 okazuje się zbyt gorącym towarem. Pod obciążeniem pokazuje swoją prawdziwą twarz. Możliwe, że gdyby nie throttling 100 stopni zostałoby przekroczone z dużym nakładem.

W trudnych warunkach znacznie lepiej radzi sobie karta graficzna. Nie zaobserwowałem więcej, jak 69 stopni dla GPU i to po całym dniu testów. Niemniej jednak, nie może się pochwalić najlepszymi wynikami, a raczej najgorszymi z całej serii Legion.

Całe szczęście, nerwowość i zapał do pracy nie odbija się negatywnie na temperaturze konstrukcji. Bywa ciepło pod przyciskami klawiatury w miejscach, gdzie przebiega układ chłodzenia, ale o oparzeniach raczej nie ma mowy.

Dla odmiany Y530 wskoczyło na pierwsze miejsce podium w teście głośności pracy. Jest to jeden z cichszych laptopów w spoczynku, a także podczas grania. Muszę jednak zaznaczyć, że model ten miewa sporadyczne wahania nastrojów. Dokładniej rzecz ujmując, w trakcie spokojnych zabaw z multimediami zdarza się, że wiatraki niespodziewanie przyspieszą i to tak bez większego powodu. Ale cóż, może po ręcznym nałożeniu lepszej pasty – z zaznaczeniem na „ręcznym” – problem ten uda się zminimalizować, podobnie jak gorączkę CPU.

Na koniec sprawdziłem jeszcze długość pracy na akumulatorze, która wyznacza granicę mobilności. Niestety, kolejny raz zawiodłem się na gamingowym laptopie. Mogłem odpalić grę bez obniżania taktowania, ale wyłącznie w myślach. Lenovo daje nam do zrozumienia, że urządzenia mobilne nie są przystosowane do grania bez stałego prądu. Co najwyżej, możemy bezproblemowo pobawić się w programach multimedialnych, posurfować po sieci, obejrzeć film w FHD, czy też zrobić milion innych rzeczy, ale wymagające gierki w najwyższych detalach to już inna liga. Akumulator na pełnym ładowaniu wytrzyma podobne przyjemności przez około 4 godziny.

[nextpage title=”Podsumowanie”]

Powiedzmy sobie szczerze, Lenovo Legion Y530 nie jest urządzeniem bez wad i powtarza błędy ze starszych modeli. Największym jego grzechem jest kiepska kultura pracy procesora. Chociaż pali się do grania i daje upust wielu fps-om, to jednak odbija się to dość mocno na jego temperaturze pracy.

Kolejna rzecz, której nie mogę puścić płazem to kontrowersyjne podejście do mobilności. Akumulator zatankowany do pełna i dobre chęci nie wystarczą, by móc pograć bez wpiętej wtyczki do gniazda zasilania. A szkoda, bo w trakcie podróży, czy może w szkole zabawa z laptopem nie kończy się na oglądaniu filmów i surfowaniu po sieci.

Przymykając oko na wspomniane niedociągnięcia można jednak zobaczyć sprzęt z o wiele ciekawszej perspektywy. Jest wygodny w użytkowaniu i wydajny w grach (jak na taką konfigurację). W kilku przeprowadzonych testach okazał się lepszy nawet od modelu Y720, lecz trzeba przyznać, że jego siła tkwi w CPU 8. generacji. Co nie znaczy, że reszta podzespołów nie potrafi dotrzymać mu kroku. Mamy tu szybki dysk, przyzwoitą kartę graficzną i ilość RAM-u, które zostały idealnie dopasowane ceną i wydajnością do rozgrzanej i5-8300H.

W ocenie końcowej należy również uwzględnić zastosowany design, który łączy w sobie biznesową elegancję i łatwą obsługę. Niejako producent odrzucił myśli o nadaniu laptopowi gamingowego charakteru, przez co staje się bardziej przystępny dla każdej grupy odbiorców.

Jeśli miałbym wolne 4400 zł mocno rozważyłbym jego zakup, lecz walczyłbym z myślami o zainwestowaniu w starszą odsłonę Legiona, Y520 w wariancie z GTX 1060… Mimo upływu lat nadal wydaje się najlepszym laptopem w tym przedziale cenowym…

OCENA: 7/10

 

Zalety

  • elegancki design
  • wydajność (jak na zestaw z GTX 1050 TI)
  • idealne zagospodarowanie przestrzeni dla ekranu i klawiatury
  • przyzwoita cena
  • masa laptopa

Wady

  • kiepska kultura pracy CPU
  • jakość matrycy
  • sztywne przyciski przy touchpadzie
  • ograniczenie wydajności w trakcie pracy na akumulatorze
  • chaotyczna głośność pracy

 

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Grzegorz Rosa
Grzegorz Rosa
Redaktor, szef działów gry i audio

3 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ