Strona głównaRecenzjeHyperbook GTR87 VR3 SLI - recenzja potężnego laptopa dla graczy

Hyperbook GTR87 VR3 SLI – recenzja potężnego laptopa dla graczy

Według słownika języka polskiego laptop to niewielki, przenośny komputer. Nie jestem przekonany czy ta definicja pasuje do Hyperbooka GTR87 VR3 SLI. Co do jednego nie mam jednak żadnych wątpliwości – to niezwykle potężna maszyna, która zadowoli najbardziej wymagających graczy.

GTR87 VR3 SLI to chyba najpotężniejszy laptop w ofercie Hyperbooka. W podstawowej wersji kosztuje prawie 13 tys. złotych. Jednak do mnie nie trafił model „podstawowy”. O nie! W redakcji gościłem jedną z najwyższych wersji w cenie ponad 23 tys. złotych. Brzmi jak szaleństwo? Macie rację – to jest szaleństwo i nie ma co tego ukrywać. Trzeba być niespełna rozumu, aby zapłacić tyle za laptopa. Jednak są tacy, którzy są gotowi wydać taką sumę. Czy kupując Hyperbooka GTR87 VR3 SLI zrobią dobrze? Miałem okazję to sprawdzić.

Już w momencie pojawienia się kuriera w moich drzwiach wiedziałem, że będą to ciekawe 2 tygodnie. Dostarczona paczka na pierwszy rzut oka wyglądała, jakby w środku chował się potężnych rozmiarów telewizor CRT, czyli staroć z tzw. dupką. Była duża, gruba i cholernie ciężka. Karton zajmował niemal całą przestrzeń pod jednym z moich biurek. Wyjęcie komputera ze środka nie było zadaniem łatwym. Ale nie mam zamiaru narzekać. Kupując laptopa za ponad 23 tys. złotych chcę, aby był jak najlepiej zabezpieczony w trakcie transportu. Ale koniec o pierdołach. Przejdźmy do tego, co najciekawsze.

[you tube=LyIisjGNFgI]

Specyfikacja

Hyperbook GTR87 VR3 SLI to nie jest sprzęt dla wymagających. To komputer dla prawdziwych świrów, którzy są w stanie wydać dodatkowego tysiaka, aby w ulubionej grze mieć o kilka klatek na sekundę więcej. Tutaj nie ma miejsca na kompromisy. Zresztą sami zobaczcie:

  • Ekran: 17,3-calowy o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli z odświeżaniem 120 Hz (Nvidia G-Sync), matowa powłoka
  • Procesor: Intel Core i7-8700K 3,7 GHz (4,7 GHz Turbo),
  • Chipset: Intel Z370,
  • Pamięć RAM: 64 GB (4 x 16 GB) DDR4 3000 MHz,
  • Karty graficzne: 2 x Nvidia GeForce GTX 1080 SLI,
  • Dysk: Samsung SSD 512 GB 960 EVO NVMe M.2 2280.

Wygląda to całkiem nieźle, prawda? Już 6-rdzeniowy, desktopowy procesor Intel Core i7-8700K zwiastuje, że to maszyna stworzona do zadań specjalnych. W połączeniu z 64 GB pamięci RAM i dwiema kartami graficznymi Nvidia GeForce GTX 1080 tworzy to maszynę wyjątkową, przynajmniej pod względem wydajności. Ale o tym za chwilę.

[nextpage title=”Wygląd i osprzęt”]

Gdy tylko rozpakowałem laptopa i zabrałem się za podłączanie zasilania, w mojej głowie narodziło się mnóstwo pytań. Czy to jeszcze notebook? Czy sprzęt pokroju Hyperbooka GTR87 VR3 SLI można nazywać przenośnym? Gdzie leży granica między laptopem a desktopem? Czy wystarczy wbudowany ekran i klawiatura, aby określać urządzenie mianem przenośnego? Możecie zastanawiać się, co nakłoniło mnie do takich refleksji. Odpowiedź jest banalnie prosta.

Zacznijmy od tego, że testowany sprzęt swoje waży. Sam laptop ma masę aż 5,5 kg, czym może konkurować już z mniejszymi desktopami. Ale na tym nie koniec. Za dostarczanie energii odpowiadają dwa potężne zasilacze o mocy 330 W każdy. Podłączamy je do niewielkiej kostki, która następnie przenosi całą energię – przy pomocy jednego już kabla – do komputera. Niby nic wielkiego, prawda? Otóż nie! Same zasilacze z potrzebnymi przewodami to kolejne 3 kg masy. Razem mamy 8,5 kg sprzętu wartego 23 tys. złotych! Uwierzcie mi, że przeniesienie tego z jednego stołu na drugi było już ogromnym wyzwaniem. Biorąc pod uwagę wartość zestawu drżałem w każdym momencie, gdy musiałem laptopa unieść nawet 5 centymetrów nad stabilną powierzchnię. Wolałem poprosić żonę o pomoc niż samemu męczyć się z 8,5-kilogramowym zestawem.

Oprócz masy warto też wspomnieć o wymiarach. Te wynoszą 428 x 308 x 47,2 mm. Zdecydowanie nie są to gabaryty Ultrabooka. Prawdę mówiąc, to w tej obudowie zmieścilibyśmy prawdopodobnie 3 albo i 4 mobilne komputery tego typu. Nie miałem żadnych problemów z szerokością i głębokością Hyperbooka. Trzeba liczyć się z takimi wymiarami, kupując 17,3-calowego laptopa dla graczy. Natomiast nie pasowała mi wysokość. Ponad 4,5 cm sprawiało, że powierzchnia klawiatury znajdowała się wysoko nad powierzchnią biurka lub stołu. Przez to granie na WSAD nie należało do najprzyjemniejszych. Dłuższe posiedzenia przy Counter-Strike’u lub innej grze stworzonej z myślą o klawiaturze przyprawiało mnie o ból nadgarstka. Sytuacji nie ułatwiał sporych rozmiarów gładzik, przez który klawisze były znacząco oddalone od dolnej krawędzi obudowy. Nad klawiaturą umieszczono przycisk uruchamiania komputera oraz diody informujące o uruchomieniu capslocka itp.

Obudowa laptopa w całości została wykonana z solidnego plastiku. Nie jest to może materiał najwyższych lotów, ale nie jest to też element, za który należałoby Hyperbooka krytykować. To dobrej jakości materiał o przyjemnej, matowej powierzchni, która nie ma tendencji do zbierania odcisków palców. Może prezentuje się trochę smutno i jednostajnie, ale nie o to w tym urządzeniu chodzi. Agresywnego charakteru dodaje za to pokrywa, przez której ostro zarysowane szczeliny przebija się zadziornie oświetlenie LED. Może ona przywodzić na myśl maskę samochodu sportowego. Ale to mało istotny aspekt. W trakcie korzystania z komputera i tak nie widzimy tej części GTR87 VR3 SLI, a raczej nie będziemy go co chwilę przenosić z miejsca na miejsce. No ale można pochwalić się przed znajomymi, jak ciekawie to wygląda.

Na lewej krawędzi Hyperbooka GTR87 VR3 SLI znajdziemy dwa złącza Ethernet, trzy USB 3.0 oraz aż cztery mini-jack 3,5 mm do podłączenia urządzeń audio. Prawa krawędź to z kolei jedno USB 3.0, czytnik kart pamięci SD, dwa USB 3.1 z Thunderbolt 3, dwa mini-DisplayPort oraz blokada Kensingtona. Kolejne porty producent umieścił na tyle obudowy. Tam znajdują się HDMI, kolejne USB 3.0 oraz złącze zasilania. Z tym ostatnim jest taki problem, że niezbyt pewnie trzyma się w nim wtyczka. Ciężkie zasilacze mają tendencję do ściągania przewodu i przy przesuwaniu komputera zasilanie potrafiło się wypiąć. Potrafiło to być szalenie irytujące, ale na szczęście można było szybko zorientować się, że kabel nie jest pewnie wpięty we wtyczkę. Błyskawicznie spadała wydajność komputera i na ekranie oglądałem pokaz slajdów. Tył to też potężnie wywietrzniki ciepłego powietrza, ale o nich szczegółowo w dalszej części testów. Z kolei spód to subwoofer i sporych rozmiarów gumowe stopki. Jeśli myśleliście o dostaniu się do akumulatora, to wybijcie to sobie z głowy.

Laptop trafił do nas w wersji z czystym systemem operacyjnym. Jeśli mam być precyzyjny, to tak naprawdę był on zaśmiecony programami, grami i plikami pochodzącymi z poprzedniej redakcji, która miała okazję go testować. Na szczęście wystarczył prosty reset, aby przywrócić go do stanu używalności.

[nextpage title=”Klawiatura i touchpad”]

Strasznie żałuję, że w laptopie za 23 tys. złotych nie znalazło się miejsce na klawiaturę mechaniczną. Zamiast tego otrzymujemy standardową klawiaturę niczym z Ultrabooków lub notebooków stworzonych do pracy. To psuje nieco efekt. Trudno mówić o jakiejkolwiek przyjemności grania w takiej sytuacji. Pomijam już wcześniej wspominaną kwestię wysokości i oddalenia od przedniej krawędzi urządzenia. Nie rozumiem jak w laptopie za takie pieniądze mogło zabraknąć tak podstawowego elementu. Tym bardziej, że Hyperbook ma w swojej ofercie modele z klawiaturą mechaniczną. Domyślam się, że w GTR87 VR3 SLI podstawą była jak najwyższa wydajność i pomimo zastosowania potężnej obudowy mogło zabraknąć miejsca na lepsze przełączniki. Podejrzewam, że właśnie takie byłoby tłumaczenie i byłoby ono całkowicie logiczne. Ale gdy ktoś wydaje 23 tys. złotych, to za przeproszeniem w czterech literach ma logikę i przede wszystkim kieruje się emocjami. W takim wypadku spotka go spore rozczarowanie.

Będzie ono tym większe gdy przekona się, że klawiatura potrafi nie działać. Nie, nie ma tu żadnej pomyłki. Notoryczne, po włączeniu laptopa, musiałem odczekać kilkadziesiąt sekund, nerwowo stukając w klawisze, w oczekiwaniu aż któryś z nich w końcu zareaguje. Co gorsze, zdarzało się to także w trakcie użytkowania komputera, co tylko pogłębiało moją frustrację. Nie wiem z czego to wynikało. Być może to wada konstrukcyjna akurat tego modelu, który trafił do mnie na testy, a być może to problem wszystkich Hyperbooków GTR87 VR3 SLI. Zapytaliśmy o to Hyperbooka i najprawdopodobniej winne jest oprogramowanie Control Center 2.0. Zastosowany gładzik nie wyróżniał się niczym specjalnym. Solidny element z obsługą najważniejszych gestów. Nie jest to może poziom Apple’a, ale daleki jestem od krytyki. Zresztą kto będzie w komputerze dla graczy korzystał z touchpada. Bądźmy poważni!

[nextpage title=”Dźwięk”]

Zanim zacznę cokolwiek pisać o dźwięku, musimy ustalić sobie jedną kwestię. Nie jestem żadnych specjalistą od audio. Nie widzę różnicy między głośnikami za 20 a za 30 tys. złotych. Żaden ze mnie audiofil. Swoje spostrzeżenia na temat dźwięku ograniczam do własnych odczuć. A te nie były do końca precyzyjne. Wbudowane głośniki okazały się donośne, a subwoofer rzeczywiście produkuje przyzwoite tony niskie, przynajmniej jak na laptopa. Jednak przez cały czas miałem wrażenie, jakby dźwięk był przytłumiony. Rodziło to problemy przede wszystkim przy dialogach, które momentami były dla mnie trudne do zrozumienia. Dało się to zauważyć głównie w trakcie oglądania materiałów z kanału „Łączy nas Piłka”. Przyznaję, jakość audio nie jest tam najlepsza (mam na myśli vlogi z Mistrzostw Świata), ale na prywatnym komputerze nie miałem takich problemów.

[nextpage title=”Ekran”]

Testowy egzemplarz laptopa wyposażony był w matowy, 17,3-calowy ekran WQHD (2560 x 1440 pikseli). Domyślna wartość odświeżania to 60 Hz, ale już po chwili uruchamiamy gamingowe 120 Hz, które w dodatku wspiera technologię synchronizacji ramek obrazu Nvidia G-Sync. Owszem, stacjonarne monitory potrafią wycisnąć i większe odświeżanie, ale gdy zajdzie taka potrzeba, nic przecież nie stoi na przeszkodzie by podłączyć je do naszego komputera. W świecie laptopów mamy 2x więcej niż w rynkowym standardzie, w dodatku z synchronizacją – koniec rwania obrazu i marnotrawienia mocy obliczeniowej na klatki, które nie są wyświetlane.

Przestrzeń barwowa panelu LCD laptopa testowana była na nastawie 120 Hz – w końcu to laptop do gier i głównie w takim trybie oglądać będziemy zarówno gry, jak i pulpit czy multimedia. Deklarowane przez producenta pokrycie skali sRGB (90%) pokrywa się z naszymi pomiarami – jest nawet nieco lepiej, bo uzyskaliśmy 92%. Nie są to może jeszcze idealne warunki dla pracy grafika, jednak ponownie do czynienia mamy z wartościami powyżej rynkowej średniej. Po kalibracji i ze świadomością odchyłów w reprodukcji poszczególnych kolorów, urządzenie z powodzeniem posłuży do wygodnej edycji zdjęć czy błyskawicznego montażu wideo.

Średnie DeltaE wyniosło po kalibracji 2,5 – mieliśmy w redakcji wiele monitorów gamingowych, o znacznie większych przekłamaniach. Tradycyjnie dla laptopowych wyświetlaczy największe przekłamania dotyczyły reprodukcji koloru niebieskiego – przy morskim aż do DeltaE 12,3. 90% z pomiarów miało jednak odchyły poniżej 2 (średnia 1,95), a to właśnie DeltaE na poziomie 2,0 uznaje się jako granicę rozpoznawalności przekłamań przez typowego użytkownika. Reasumując, gry wyświetlane są ultra-płynnie i ze świetnymi kolorami.

Niewątpliwy wpływ na komfort pracy ma zastosowanie matowej matrycy. Poziom odblasków jest naprawdę niewielki, a kąty widzenia bardzo szerokie. Flagowy Hyperbook nada się do gierczenia w praktycznie każdych warunkach.

Nie do końca zachwyca natomiast równomierność podświetlenia. W górnych 2/3 ekranu wyniki są bardzo dobre, natomiast w dolnej jego części, im bliżej do zawiasów, następuje zauważalny spadek jasności. Maksymalna osiągnięta jasność (po uprzedniej kalibracji ekranu) to 338 nitów. Jest to duży zapas w stosunku do sugerowanych dla pomieszczeń 100-150 nitów, ale nie liczmy na komfortową pracę w bezpośrednim nasłonecznieniu. Regulacja jasności jest przy tym płynna, bez nagłych skoków wartości, co zadowoli zarówno nocnych marków, jak i grających przy pełnym świetle.

[nextpage title=”Benchmarki”]

Komputer przeszedł naszą standardową procedurę testową, która zakłada między innymi sprawdzenie jego możliwości w popularnych programach: 3DMark, Cinebench R15, Superposition oraz ATTO Disk Benchmark i AS SSD Benchmark. Wyniki prezentują się następująco:

[nextpage title=”Testy w grach”]

Hyperbook GTR87 VR3 SLI to potężny laptop dla graczy, więc nie mogło też zabraknąć testów w popularnych grach. Skoro urządzenie trafiło do nas w wersji z ekranem o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli, to właśnie w takiej uruchamiałem wszystkie produkcje. Przecież nikt nie decyduje się na taki wariant, aby potem gry włączać w Full HD, prawda? Wyniki okazały się bardzo dobre, ale jednak widać, że mobilne wersje GTX-ów to nie to samo, co konstrukcje desktopowe. Poza tym wolałbym pojedynczego GTX-a 1080 Ti zamiast dwóch GTX 1080, ale takiego urządzenia akurat nigdzie nie znajdziecie.

[nextpage title=”Kultura pracy”]

Jak już wcześniej wspominałem – na tyłach obudowy znajdziemy potężne wywietrzniki, przez które zastosowane chłodzenie pozbywa się gorącego powietrza. Normalnie, gdy przeglądamy Internet lub oglądamy jakiś film, to cały układ jest niemal niesłyszalny. Ale to nic dziwnego. Skoro obciążenie jest niewielkie, to i temperatury nie są zbyt wysokie, więc nie ma potrzeby włączania wentylatorów. Sytuacja zmienia się, gdy uruchomimy grę, np. Wiedźmina 3 w rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli z ustawieniami Uber. Oj, wtedy Hyperbook zamienia się w połączenie małego odkurzacza z farelką. Nie tylko robi się głośno, ale też gorąco. Wystarczy za laptopem postawić kubek z kawą, aby przekonać się, że nawet po kilkudziesięciu minutach nadal będzie ona ciepła. Co prawda nie mam na to potwierdzenia w postaci konkretnych testów, ale jestem pewien, że po 2 godzinach grania wręcz podnosiła się temperatura w całym pomieszczeniu.

Ale czemu się dziwić, gdy procesor pod dużym i długim obciążeniu dobija do wartości 99 stopni Celsjusza. To nie jest bezpieczna dla niego granica. Wśród dostępnych usług Hyperbook ma między innymi regularne wymienianie pasty termoprzewodzącej. Patrząc na wykresy, myślę, że może to być przydatne. Lepiej radzą sobie karty graficzne, które osiągały maksymalnie 71 stopni Celsjusza.

Przyszedł czas na akumulator. W trakcie przeglądania Internetu i oglądania filmów udało mi się z niego wyciągać maksymalnie 100 minut, chociaż częściej było to w okolicach 80-90 minut. To niedużo, ale z drugiej strony nie jest to laptop, który będziemy zabierać ze sobą w miejsca, gdzie nie ma gniazdka do ładowania. Generalnie nie jest to sprzęt, który nadaje się do przemieszczania z nim po mieście. Jeśli chodzi o granie z odłączonym kablem, to możecie o tym zapomnieć. Vampyr, który nie jest szczególnie wymagającą produkcją, zamienił się w pokaz slajdów. Pomimo tego męczyłem się z graniem w ten sposób, aby sprawdzić wytrzymałość baterii. Ta poddała się po prawie 40 minutach.

[nextpage title=”Podsumowanie”]

Po pierwsze, Hyperbook GTR87 VR3 SLI to nie jest laptop. Może i wygląda jak komputer przenośny, ma wbudowany ekran, klawiaturę, touchpada i głośniki, ale daleko mu do tradycyjnego notebooka. To drogi komputer stacjonarny, zamknięty w trochę innej obudowie. Z racji tego nie rozumiem trochę jego sensu. Po co wydawać na taki sprzęt 23 tys. złotych, gdy trudno go gdziekolwiek przenieść. Na dodatek w takiej samej cenie można mieć desktopa, który zaoferuje dużo więcej i lepiej. Już samo to sprawia, że podchodzę do niego ze sporym dystansem.

Urządzenie oferuje rewelacyjną wydajność i ma solidny – jak na laptopa – ekran. Klawiatura nie jest zbyt wygodna i generalnie nie nadaje się do grania. Na dodatek potrafi się regularnie zacinać. Touchpad być musi, chociaż generalnie jest zbędny. Kultura pracy pozostawia wiele do życzenia, szczególnie jeśli spojrzymy na temperatury pracy procesora. Jakość wykonania jest dobra, ale już gabaryty i masa potwierdzają to, co napisałem wcześniej – to praktycznie sprzęt stacjonarny. Nie mogę napisać, że Hyperbook GTR87 VR3 SLI to laptop, gdy całość waży 8,5 kg. Bądźmy uczciwi. Nie zabierzecie go do kumpla, aby całą noc spędzić na graniu w CS:GO, Fortnite’a czy LoL-a. Niby można, ale czy to ma tak naprawdę sens? Właśnie dlatego nie jest to sprzęt, który mógłbym polecić. Nie za tę cenę i nie z tyloma mankamentami. Być może przyda się komuś do terenowej obróbki wideo np. podczas wesel, ale już gracze z pewnością znajdą ciekawsze rozwiązania.

Ocena: 6/10

[pm]+ wydajność
+ jakość wykonania
+ solidny ekran
+ na siłę dźwięk
– CENA!
– masa i rozmiary
– ciężkie zasilacze
– klawiatura
– kultura pracy[/pm]

[foogallery id=”8581″]

Źródło: wł.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Damian Jaroszewski
Damian Jaroszewski
Redaktor prowadzący, szef działów esport i hardware

ZOSTAW ODPOWIEDŹ