Jak informuje serwis Niebezpiecznik.pl, najprawdopodobniej przestępcy mają dostęp do danych klientów sklepu Morele.net. W najlepszym przypadku to tylko numery telefonów, ale nie zmienia to faktu, że sytuacja jest poważna.
Już 2 osoby poinformowały, że krótko po dokonaniu zakupu w sklepie Morele.net otrzymali podejrzanego SMS-a z linkiem i prośbą o dopłatę 1 zł do zamówienia. Po kliknięciu w odnośnik zostajemy przeniesieni na fałszywą stronę z płatnościami Dotpay. Po podaniu danych dostępowych do konta możemy w łatwy sposób pozbyć się wszystkich pieniędzy.
Podobne SMS-y były już wysyłane tydzień temu, ale wtedy wyglądało to na działanie masowe w stylu chybił-trafił. Wiadomości otrzymywały też osoby, które nie robiły w tym czasie zakupów w Morele.net. Teraz akcja zdaje się być skierowana bezpośrednio w klientów sklepu z elektroniką.
Jak to jest możliwe? Niebezpiecznik sugerował kilka możliwości. Po pierwsze, przestępcy mogli mieć dostęp do aktualnej bazy klientów. Po drugie, mogli mieć dostęp do starej bazy, która kiedyś wyciekła. Po trzecie, słabym ogniwem mogła być firma kurierska i to od niej pochodzą dane. No i wreszcie po czwarte – dane mógł przekazywać (odpłatnie oczywiście) jakiś pracownik Morele.net lub Pocztexu. Ewentualnie wiadomości mogły być wysyłane na ślepo i zadecydował zwykły przypadek.
Morele.net poinformowało o całej sprawie, ale początkowo utrzymywali, że to nie oni są źródłem wycieku.
– Nie jesteśmy źródłem danych, nasza baza danych jest ściśle chroniona. Wiadomości najprawdopodobniej wysyłane są losowo, a ich zbieżność z Państwa zamówieniami to wynik masowości całego procederu. Sprawę zgłaszamy również na Policję – czytamy w oświadczeniu.
Teraz już wiemy, że doszło do wycieku danych. Sklep przyznał się do tego dzisiaj rano. W każdym razie – uważajcie na podejrzane wiadomości i nie klikajcie w niesprawdzone linki.
